Historia z dreszczykiem. Zamach na króla

Maksymilian Dunin-Kęplicz

Michał Piekarski był drobnym szlachcicem z Sandomierza, który, jak donoszą źródła, w dzieciństwie rozbił głowę i odtąd zaczął zachowywać się nienormalnie. Służąc na Wawelu zabił nawet królewskiego kucharza, ale jedyną karą było wygnanie z dworu królewskiego i oddanie pod opiekę krewniaków. Tymczasem Michał Piekarski uznał się za mocno pokrzywdzonego i postanowił zabić króla. Inspiracją dla Piekarskiego było również zabójstwo Henryka IV w 1610 r. w Paryżu. Dla jego chorego umysłu pożywkę stanowiła pycha i samolubność szlachty. Po klęsce z Turkami pod Cecorą w Warszawie obradował Sejm i spora część szlachty w nim uczestniczyła, w tym Piekarski. W niedzielę, 15 listopada 1620 r. król Zygmunt udał się do katedry pod wezwaniem św. Jana. Przechodził przez kryty, drewniany ganek, który łączył Zamek z katedrą. Królowi towarzyszył wówczas 25 letni syn Władysław, marszałek nadworny Łukasz Opaliński oraz biskupi i dworzanie. Wtem, na króla wyskoczył Piekarski z czekanem (bronią podobną do topora) i zadał królowi dwie rany. Dopiero Łukasz Opaliński zauważył, co się dzieje. Wytrącił zamachowcy broń i dzięki temu udało mu się powstrzymać trzeci cios. Zygmunt III Waza leżał na posadzce cały we krwi. Po chwili dworzanie i marszałek pomogli mu wstać. Wszyscy byli oszołomieni. Na szczęście rany były powierzchowne.

                Po zamachu wzrosła sympatia do króla. Piekarskiego pozbawiono całego majątku, a jego dom został zrównany z ziemią. Stracono go 26 listopada 1620 r. pod murami Warszawy, na obszarze zwanym Piekiełkiem. Zginął w mękach, wykrzykując niezrozumiałe hasła.

Morał: Nie próbuj zabić Króla!

Porzekadło „Plecie jak Piekarski na mękach” – pochodzi właśnie z tamtych czasów.

Źródła

M. Wollny, Był sobie król. Poczet królów wybieranych

https://www.wilanow-palac.pl/zamach_na_krola_zygmunta_iii_waze.html